czwartek, 23 czerwca 2011

RECENZJA WERNISAŻU WYSTAWY ARTYSTY – RAFAŁA OLBIŃSKIEGO

          Dnia 26.05.2011 r. w Galerii Gardzienice w Lublinie odbył się wernisaż wystawy Rafała Olbińskiego ,,Plakaty\ rysunki. O prawdziwym obliczu plakatu”. Uroczystość ta przewidziana została na godzinę 18.00. Przed salą główną (gdzie miał wystąpić sam artysta) zgromadził się spory tłum  (ok. 50 osób). Ludzie dosłownie pięli się po schodach, gdyż przestrzeń korytarzy – poczekalni była zbyć wąska i z trudem można było się poruszać. Organizatorzy wystawy zapewne nie spodziewali się, aż tak licznego grona ‘wielbicieli’ więc Pani kurator -  Zuzanna Zubek co chwilę donosiła plik ulotek - książeczek na temat twórczości artysty. Spodziewano się prawdopodobnie, że zgromadzeni mogliby brać więcej ulotek niż zaleca się ( 1 na osobę ). W takiej sytuacji dość komicznie wyglądały biegające Panie z ulotkami, które następnie zostawiały na małym stoliku zastawionym dość skromnym poczęstunkiem. Uroczystość opóźniała się , ale  Zuzanna Zubek co jakiś  czas prosiła przybyłych o cierpliwość, przepraszała i widać było po jej ruchach zmieszanie (to skłaniało do przyjęcia postawy wyrozumiałości zapewne u większości osób). Przed wpuszczeniem do sali rozdawano do degustacji wino co wzbudziło chwilowy entuzjazm wśród oczekujących. Pani, która nadzorowała całą uroczystość, jak i asekurujące ją inne panie doskonale radziły sobie z zapełnianiem czasu przeciągającego się w oczekiwaniu na rozpoczęcie. Do sali wpuszczono nas o 18.40. Ta niewielka sala ozdobiona została plakatami i rysunkami na ścianach sprawiając niemal wrażenie ,,malutkiej komnaty”. W centrum – scena oświetlona dużą lampą. Zapowiadający nie zanudzał przybyłych, gdyż pokrótce nakreślił sylwetkę artysty i podsumował własną opinią: ,,Dla mnie prace Olbińskiego nie kojarzą się z muzyką, ale z kobietami”. Po tym treściwym wprowadzeniu na scenie mogliśmy ujrzeć i usłyszeć już artystę. Dotychczas stał on przy scenie koło mini-gościnnego pomieszczenia z którego się wyłonił. Wraz z jego wejściem na scenę operatorzy zaczęli majstrować przy wielkim, długim mikrofonie. Rozpraszało to uwagę słuchaczy, gdyż niektórzy zaczęli odwracać głowy i oglądać prace zamiast podziwiać artystę. Również kwestia z oświetleniem wydała się dość ,,podejrzana”. Lampę ustawiono tak, jakby wręcz oślepiała stojącego niemalże naprzeciw niej artystę. Można było odnieść takie wrażenie, gdyż Olbiński co jakiś czas patrzył w podłogę mówiąc do widowni. Być może to jego naturalne zachowanie ( pierwszy raz miałam okazję uczestniczyć na występie tego artysty, stąd też moje uwagi mogą okazać się mylące). Jednak czy to wina lampy, a może samego Olbińskiego to mniej istotne, bardziej zaś zaskoczyła mnie inna kwestia. W zapowiedzi wyczytałam o tym, że ,,artysta opowie nam o swojej twórczości”. Faktycznie była wzmianka, ale bardziej w pamięci utkwił mi dowcip, jakim uraczył zebranych. Żart ten dotyczył byłego prezydenta USA G. Busha – ,,W swojej prywatnej bibliotece, która spłonęła J. Bush miał dwie książki, a załamał się gdy je utracił bo jednej z nich nie zdążył pomalować”. W zamierzeniu dowiedzenia się ciekawostek z pracy twórczej artysty  wyniosłam zaledwie jedną:,,To jest też taki surrealistyczny paradoks naszej cywilizacji, że taki facet, jak ja, który nie ma słuchu za grosz, robi się ekspertem od muzyki”. Odniosłam wrażenie, że artysta w swoich wypowiedziach prowadził grę ze słuchaczami i to sprawiało, że niewiele można było dowiedzieć się o jego twórczości, która sama w sobie jest trudna do rozgryzienia. Możliwe, że Olbiński nie chciał nikomu narzucić interpretacji jego prac, a techniki jakimi się kieruje chciał zachować w tajemnicy. Niektóre z wypowiedzi artysty zagłuszały szmery, pomruki, czyli dawały o sobie znać niedociągnięcia nagłośnieniowe. Po przemowie Olbińskiego odbyły się podziękowania ze strony Pani – kurator, za jego przybycie. Ta część uroczystości odbyła się poza sceną za różnymi technicznymi urządzeniami nieco przysłaniającymi widok. Entuzjazm artysty i jego żarty - ,,Czy to z okazji Dnia Matki ten bukiet”  udzieliły się również publice wyrażone gromkim śmiechem, rozbawieniem. Po podziękowaniach można było uzyskać autograf od artysty i w miarę ‘możliwości’ porozmawiać z nim. Według mnie zabrakło atmosfery ,,intymności” by nawiązać kontakt z artystą. Ludzie napierali na niego ustawieni w kolejce i co jakiś czas kręcili się w ukazaniu swojego znużenia i zniecierpliwienia.
            Interesujący okazał się sposób realizacji wystawy. Składała się ona z ok. 50 plakatów i ok. 20 rysunków rozmieszczonych na dwóch kondygnacjach galerii. W pomieszczeniu będącym miejscem spotkania z artystą oraz w sali sprawiającej wrażenie mini-labiryntu. Można było poczuć jakby odbywało się wędrówkę po świecie baśni i snów. Całą zaś ekspozycję stanowiły projekty teatralne i operowe, które artysta sam wybrał z własnej kolekcji.
Uczestnicy byli w różnym wieku – od nastoletnich po starsze osoby. Odniosłam wrażenie, że ekspozycja prac wzbudziła wśród nich poruszenie i fascynację, a czasem zdziwienie. Dyskutowali w grupkach o pracach wyrażając zarówno pozytywne jak i negatywne opinie.
            Myślę, że wernisaż wystawy Rafała Olbińskiego, mimo opóźnień, niedociągnięć technicznych czy nie wyczerpującej przemowy samego artysty był wartościowym wydarzeniem. Ci, którzy wcześniej nie znali jego twórczości mogli poznać zarówno oglądając prace, czy przysłuchując się dyskusjom melomanów. Pasjonaci zaś mogli znów nacieszyć się obecnością artysty, podyskutować z nim czy innymi osobami, a następnie ciągle poszukiwać w jego pracach tego co ukryte w wielowymiarowym świecie.  Zachęcam zatem do uczestniczenia w wernisażach i wystawach artysty. Głównie ze względu na niezwykły klimat jego prac, jak i zagadkową osobowość samego artysty. Wydaje mi się, że w Polsce Rafał Olbiński jest znany nielicznym. Wiąże się to może z jego emigracją. Warto natomiast zwrócić uwagę na to, jakie jest jego ,,spojrzenie na świat” , bliskie takim artystom, jak Jarosław Kukowski, czy Zdzisław Beksiński w odniesieniu do surrealizmu, ale jednak wciąż indywidualne i według mnie bezcenne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz